Wydane przez
Wydawnictwo Muza
To książka, od której kilka lat temu zaczęłam znajomość z twórczością znanego hiszpańskiego pisarza. I choć rzadko wracam do książek już mi znanych (oczywiście są wyjątki), do „Terytorium…” wrócić miałam ochotę. Byłam ciekawa, czy emocje jakie towarzyszyły mi podczas pierwszej lektury, nie zwietrzały, czy wciąż książka zrobi na mnie tak silne wrażenie jak niegdyś.
„Terytorium…” przedstawia pracę reporterów podczas wojny w Jugosławii. Autor nie ucieka się do naładowanych łzawymi opisami sytuacji – jest zdystansowany, czasami nieco szorstki, patrzy na wojnę z perspektywy kamery, aparatu i relacji jakie trzeba przedstawić w wiadomościach. On tylko dostarcza informacji. I to dla nich śpi w bombardowanym hotelu, ucieka przed snajperskim strzałem i czeka od ostatniej chwili, by uchwycić moment wysadzania w powietrze mostu.
Autor przedstawia różnych reporterów i różne ich historie. A w tle owych przypadłości jakie spotykają dziennikarzy wciąż śledzimy wojnę. Tym straszniejszą, im prostszy język służy do jej opisywania. Zza wyważonych słów dostrzec możemy staruszków dogorywających w opustoszałym szpitalu, zgwałconą dziewczynkę w pięknej sukience, ukrywającą się w piwnicy zbombardowanego domu rodzinę, której wydaje się, że ten dom jest całym ich bogactwem.
Tak jak poprzednio i teraz czułam, że autor napisał tę książkę do mnie. To mnie przypomina, że w czasie, w którym piję poranną kawę, gdzieś toczy się wojna. Gdzieś ginie od miny młody reporter, a walczący ze sobą ludzie już dawno nie czuli smaku kawy.
Lubię fikcję jaką tworzy Arturo Perez-Reverte. Ale stokroć bardziej wolę, gdy opisuje rzeczywistość.
Komentarze
czym prędzej powinnaś nadrobić;))) Mnie nie podobało się "Cmentarzysko..." i "Królowa piękności". Resztą się zachwycałam:)