Szanowni Wędrowcy!
Miło było mi podróżować z Wami. Inspirowaliście, ciekawiliście, opowiadaliście o przeczytanych książkach tak interesująco, że trudno było im, książkom, się oprzeć. Dziękuję!
Dziękuję Inicjatorce, Padmie – to kolejne zaproszenie do wspólnego czytania i kolejne, które sprawiło mi wiele radości. Nie ukrywam, że mam nadzieję na dalsze uczestnictwo w proponowanych przez Ciebie wyzwaniach:)
Oto podsumowanie mojej wędrówki.
Założyłam, że przeczytam: Eliasa Canettiego "Pochodnia w uchu" (-), Johna Maxwella Coetzee "Wiek żelaza" (+), Gabriela G. Marqueza "Miłość w czasach zarazy" (-;+), "Rzeźnię numer pięć" Kurta Vonneguta(-;+), Abo Kobo "Kobietę z wydm" (+) i Nicka Cave’a "Gdy oślica ujrzała anioła" (+).
Plus oznacza książkę przeczytaną, minus – nie, a gdzie występuje obfitość znaczków tam przeczytałam coś wskazanego autora, ale coś innego niż pierwotnie założyłam.
Zaczęłam od Afryki i „Wieku żelaza”. Oprócz Coetzee’go na kontynencie afrykańskim zatrzymał mnie Alexander Mc Call Smith z cyklem o Mma Ramotswe, czyli przeczytałam: „Moralność dla pięknych dziewcząt”, „Kobiecą agencję detektywistyczną nr 1”, „Męską szkołę maszynopisania KALAHARI”, a także, tego samego autora „O dziewczynie, która poślubiła lwa”. Przyglądałam się też pracy „Dobrego lekarza” i śledziłam „Historię pewnej kamienicy” w Kairze.
Afryka zatrzymała mnie na długo. Siedem książek.
Europa – to długa opowieść… Oczywiście zawitałam do Szwecji, gdzie sprawdzałam jak jest „Daleko od Niflheimu”. Ze Szwecji powędrowałam od Albanii – kraju, który ma, wg mnie, magiczną moc. Przeczytałam „13 albańskich opowiadań”. Rzuciłam okiem na Europę Środkową, a pomógł mi to rzucanie uporządkować esej Josefa Kroutvora pt. „Europa Środkowa: anegdota i historia”. Stamtąd wyruszyłam na południe - Dubravka Ugresić opowiadała szalenie zajmująco o „Kulturze kłamstwa”. Herta Muller opowiadała o dzieciństwie spędzonym w Rumunii – czyli wciąż jestem w tym samym rejonie Europy;) I jeszcze Natasha Radojcić-Kane opisywała „Powrót do domu”. Marija Krezevic w „Ekaterini” opisuje i Serbię i Grecję.
Okazuje się, że dla mnie Europa to przede wszystkim tereny słowiańskie. Siedem książek.
Literatury australijskiej będzie znacznie mniej. To tylko Thomas Keneally ze „Spowiednikiem”, Nick Cave opisujący moment „Gdy oślica ujrzała anioła”, Gail Jones i „Sześćdziesiąt świateł” oraz zupełnie inny w wydźwięku Richard Glover z felietonami pod wspólnym tytułem „Gotowi na wszystko”. Jako atrakcyjny dodatek do literatury australijskiej potraktujmy Jacka Kaczmarskiego opisującego „Plażę dla psów”.
Australia minęła niezauważalnie. Pięć książek.
Azję pojmuję dwojako. Ta daleka, skąd pochodzi „Kobieta z wydm” Abe Kobo, „Dziewczyna grająca w go” Shan Sa i o jakiej pisał Nicolas Bouvier w „Kronice japońskiej”. Inna Azja, ta znacznie bliższa mi mentalnie to ta, o której pisze Saira Shah w „Córce bajarza”, jaką przedstawia Petra Prochazkova pisząc o Czeczeni widzianej oczami kobiet, a także ta, w której dojrzewa miłość „Ali i Nino” sportretowana przez Kurban Saida.
Każdej części Azji poświęciłam trzy książki. W sumie – sześć książek.
Ameryka. Może najpierw Ameryka Północna? Nieco tu biednie. Nie umiałam sobie dobrać lektury, bo żadna z tych wymienionych poniżej mnie nie zachwyciła. Ale cóż… W Ameryce Północnej przeżywałam „Ostatnie dni” Joyce Carol Oates, sprawdzałam czego życzy Kurt Vonnegut panu Rosewaterowi i wraz z Trumanem Capotem doświadczałam „Letniej przeprawy”.
Krótko i mało ciekawie. Trzy książki.
Natomiast Ameryka Południowa to rozkosz dla zmysłów. Zaczęłam do cudnie ilustrowanych opowiadań Gabriela G. Marqueza zatytułowanych „Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydłami i inne opowiadania”. Dla mnie czującej zakupowstręt interesującym przeżyciem było zmierzenie się z powieścią meksykańskiej pisarki Guadalupe Loaeza pt. „Kupuję, więc jestem”. O wielkiech emocjach i namiętnościach rządzących ludzkim losem przeczytałam u Jaime Manrique w książce „Nasze losy są jak rzeki”.
Bardzo ciekawie. Trzy książki.
I zostaje jedna książka – ta, która w moim zamyśle ma podsumowywać wędrowanie i inspirować ku dalszym peregrynacjom. To biografia Jana Potockiego autorstwa Aleksandry Kroh.
Przemierzyłam nieznane dotychczas zakątki literackie i mam dużą satysfakcję, mimo, że nie wypełniłam zadania, do wypełnienia którego się zobowiązałam. Ale chyba mi wybaczycie? Dziękuję:)
Miło było mi podróżować z Wami. Inspirowaliście, ciekawiliście, opowiadaliście o przeczytanych książkach tak interesująco, że trudno było im, książkom, się oprzeć. Dziękuję!
Dziękuję Inicjatorce, Padmie – to kolejne zaproszenie do wspólnego czytania i kolejne, które sprawiło mi wiele radości. Nie ukrywam, że mam nadzieję na dalsze uczestnictwo w proponowanych przez Ciebie wyzwaniach:)
Oto podsumowanie mojej wędrówki.
Założyłam, że przeczytam: Eliasa Canettiego "Pochodnia w uchu" (-), Johna Maxwella Coetzee "Wiek żelaza" (+), Gabriela G. Marqueza "Miłość w czasach zarazy" (-;+), "Rzeźnię numer pięć" Kurta Vonneguta(-;+), Abo Kobo "Kobietę z wydm" (+) i Nicka Cave’a "Gdy oślica ujrzała anioła" (+).
Plus oznacza książkę przeczytaną, minus – nie, a gdzie występuje obfitość znaczków tam przeczytałam coś wskazanego autora, ale coś innego niż pierwotnie założyłam.
Zaczęłam od Afryki i „Wieku żelaza”. Oprócz Coetzee’go na kontynencie afrykańskim zatrzymał mnie Alexander Mc Call Smith z cyklem o Mma Ramotswe, czyli przeczytałam: „Moralność dla pięknych dziewcząt”, „Kobiecą agencję detektywistyczną nr 1”, „Męską szkołę maszynopisania KALAHARI”, a także, tego samego autora „O dziewczynie, która poślubiła lwa”. Przyglądałam się też pracy „Dobrego lekarza” i śledziłam „Historię pewnej kamienicy” w Kairze.
Afryka zatrzymała mnie na długo. Siedem książek.
Europa – to długa opowieść… Oczywiście zawitałam do Szwecji, gdzie sprawdzałam jak jest „Daleko od Niflheimu”. Ze Szwecji powędrowałam od Albanii – kraju, który ma, wg mnie, magiczną moc. Przeczytałam „13 albańskich opowiadań”. Rzuciłam okiem na Europę Środkową, a pomógł mi to rzucanie uporządkować esej Josefa Kroutvora pt. „Europa Środkowa: anegdota i historia”. Stamtąd wyruszyłam na południe - Dubravka Ugresić opowiadała szalenie zajmująco o „Kulturze kłamstwa”. Herta Muller opowiadała o dzieciństwie spędzonym w Rumunii – czyli wciąż jestem w tym samym rejonie Europy;) I jeszcze Natasha Radojcić-Kane opisywała „Powrót do domu”. Marija Krezevic w „Ekaterini” opisuje i Serbię i Grecję.
Okazuje się, że dla mnie Europa to przede wszystkim tereny słowiańskie. Siedem książek.
Literatury australijskiej będzie znacznie mniej. To tylko Thomas Keneally ze „Spowiednikiem”, Nick Cave opisujący moment „Gdy oślica ujrzała anioła”, Gail Jones i „Sześćdziesiąt świateł” oraz zupełnie inny w wydźwięku Richard Glover z felietonami pod wspólnym tytułem „Gotowi na wszystko”. Jako atrakcyjny dodatek do literatury australijskiej potraktujmy Jacka Kaczmarskiego opisującego „Plażę dla psów”.
Australia minęła niezauważalnie. Pięć książek.
Azję pojmuję dwojako. Ta daleka, skąd pochodzi „Kobieta z wydm” Abe Kobo, „Dziewczyna grająca w go” Shan Sa i o jakiej pisał Nicolas Bouvier w „Kronice japońskiej”. Inna Azja, ta znacznie bliższa mi mentalnie to ta, o której pisze Saira Shah w „Córce bajarza”, jaką przedstawia Petra Prochazkova pisząc o Czeczeni widzianej oczami kobiet, a także ta, w której dojrzewa miłość „Ali i Nino” sportretowana przez Kurban Saida.
Każdej części Azji poświęciłam trzy książki. W sumie – sześć książek.
Ameryka. Może najpierw Ameryka Północna? Nieco tu biednie. Nie umiałam sobie dobrać lektury, bo żadna z tych wymienionych poniżej mnie nie zachwyciła. Ale cóż… W Ameryce Północnej przeżywałam „Ostatnie dni” Joyce Carol Oates, sprawdzałam czego życzy Kurt Vonnegut panu Rosewaterowi i wraz z Trumanem Capotem doświadczałam „Letniej przeprawy”.
Krótko i mało ciekawie. Trzy książki.
Natomiast Ameryka Południowa to rozkosz dla zmysłów. Zaczęłam do cudnie ilustrowanych opowiadań Gabriela G. Marqueza zatytułowanych „Bardzo stary pan z olbrzymimi skrzydłami i inne opowiadania”. Dla mnie czującej zakupowstręt interesującym przeżyciem było zmierzenie się z powieścią meksykańskiej pisarki Guadalupe Loaeza pt. „Kupuję, więc jestem”. O wielkiech emocjach i namiętnościach rządzących ludzkim losem przeczytałam u Jaime Manrique w książce „Nasze losy są jak rzeki”.
Bardzo ciekawie. Trzy książki.
I zostaje jedna książka – ta, która w moim zamyśle ma podsumowywać wędrowanie i inspirować ku dalszym peregrynacjom. To biografia Jana Potockiego autorstwa Aleksandry Kroh.
Przemierzyłam nieznane dotychczas zakątki literackie i mam dużą satysfakcję, mimo, że nie wypełniłam zadania, do wypełnienia którego się zobowiązałam. Ale chyba mi wybaczycie? Dziękuję:)
Komentarze
dzięki za dobre słowo:) W następnym wyzwaniu chyba też weźmiesz udział? Pozdrawiam:)
miło mi:)