Wydane przez
Wydawnictwo Znak
Z ciekawością sięgnęłam po kolejną książkę Schmitta. Tym bardziej interesującą, że związaną z Mozartem.
Narrator powieści w muzyce wielkiego kompozytora jak w zwierciadle ogląda własne życie. Każde ważne wydarzenie wzbogacone o mozartowskie dźwięki nabiera nowego, ważnego znaczenia.
Gdy pierwszy raz Narrator dojrzał wiadomość skierowaną do siebie w utworze autorstwa Mozarta miał 15 lat i był zmęczony życiem, jak tylko nastolatki potrafią być nim zmęczone. Mozart uratował go od marzeń o śmierci, od poczucia bezsensu i w podzięce oraz swoistym przywiązaniu do kompozytora, mężczyzna pisał do muzyka przez całe życie.
Trudno opowiadać o tej książce, bo jest ona zapisem intymnych przeżyć, zapisem myśli i pragnień, bólu i marzeń jakie stają się udziałem Narratora przez wiele lat. O wiele łatwiej byłoby przytoczyć cytaty.
Gdybym miała powiedzieć, z którymi książkami Schmitta można porównać „Może życie z Mozartem” zdecydowałabym, że bliżej tej powieści do „Oskara i Pani Róży”, „Pana Ibrahima i Kwiatu Koranu” niż do „Kiedy byłem dziełem sztuki”.
Książka jest napisana tak, by łatwe było wyodrębnienie z niej zdań sprawdzające się w roli aforyzmów. Zdań, które warto wpisać do kalendarza, o których warto pamiętać, bo gdy pojmiemy ich znaczenie i podążymy w głąb samoświadomości, kolejne opowieści Narratora będą dla nas pełniejsze.
Na listy mężczyzny Mozart odpowiada muzyką. Do książki dołączona jest płyta z 16 fragmentami utworów Wolfganga Amadeusza Mozarta, tymi fragmentami, które pozwoliły Narratorowi dojrzeć istotę Bożego Narodzenia, pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby, czy docenić czas dzieciństwa w życiu człowieka.
Nie zdarza mi się w muzyce szukać drogowskazów i objaśnień otaczającego mnie świata. A może warto?
Narrator powieści w muzyce wielkiego kompozytora jak w zwierciadle ogląda własne życie. Każde ważne wydarzenie wzbogacone o mozartowskie dźwięki nabiera nowego, ważnego znaczenia.
Gdy pierwszy raz Narrator dojrzał wiadomość skierowaną do siebie w utworze autorstwa Mozarta miał 15 lat i był zmęczony życiem, jak tylko nastolatki potrafią być nim zmęczone. Mozart uratował go od marzeń o śmierci, od poczucia bezsensu i w podzięce oraz swoistym przywiązaniu do kompozytora, mężczyzna pisał do muzyka przez całe życie.
Trudno opowiadać o tej książce, bo jest ona zapisem intymnych przeżyć, zapisem myśli i pragnień, bólu i marzeń jakie stają się udziałem Narratora przez wiele lat. O wiele łatwiej byłoby przytoczyć cytaty.
Gdybym miała powiedzieć, z którymi książkami Schmitta można porównać „Może życie z Mozartem” zdecydowałabym, że bliżej tej powieści do „Oskara i Pani Róży”, „Pana Ibrahima i Kwiatu Koranu” niż do „Kiedy byłem dziełem sztuki”.
Książka jest napisana tak, by łatwe było wyodrębnienie z niej zdań sprawdzające się w roli aforyzmów. Zdań, które warto wpisać do kalendarza, o których warto pamiętać, bo gdy pojmiemy ich znaczenie i podążymy w głąb samoświadomości, kolejne opowieści Narratora będą dla nas pełniejsze.
Na listy mężczyzny Mozart odpowiada muzyką. Do książki dołączona jest płyta z 16 fragmentami utworów Wolfganga Amadeusza Mozarta, tymi fragmentami, które pozwoliły Narratorowi dojrzeć istotę Bożego Narodzenia, pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby, czy docenić czas dzieciństwa w życiu człowieka.
Nie zdarza mi się w muzyce szukać drogowskazów i objaśnień otaczającego mnie świata. A może warto?
Komentarze