Przejdź do głównej zawartości

Dwa razy pisane















To powstało rano:

Z drżącym sercem odstawiłam butelkę. Z pewną taką niesmiałością nałożyłam na talerzyk kurczaka. I furda z nieśmiałością, drżącym sercem i innymi obawami;) Nusia je! Cokolwiek. Byle często. Je kurczaczka i whiskasa juniora. Nie mogła się wczoraj załatwić, więc podsunęliśmy jej jogurt. I smakowało, i pomogło sprawie. Dziś w nocy przyłapałam ją na siedzeniu w Sisulowej misce z mokrym i wyjadaniu z tejże miski. Przed chwilą w akcie protestu na opustoszały talerzyk wskoczyła do miski z suchym i zaczęła szukać w niej skarbu wyrzucając zawartość. Gdy sprzątałam walczyła ze mną oburzona, że niszczę jej taką fajną zabawę. Drogę do kuchni zna bezbłędnie; oprócz szalenie interesujących misek z jedzeniem w kuchni stoi stara maszyna, pod którą można się schować i, spod której można zapolować na przechodzących (Poolusiowi i Świstakom też przypadła go gustu).

Wspina się już na wersalkę, na koszyk i nauczyła się również z nich schodzić. Walczy dzielnie z myszką i piłkami. Zaczepia Sisi, która jest chętna, żeby ją lizać, ale nie pozwala sobie na podgryzanie i daje Nusi delikatnego klapsa.

A to popołudniu:

Kociaste przespały większość dnia. Małe Kociaste wlazło do Sisulowego koszyka, a Sisul umościł się na słońcu. Gusia poprzestała na podusi. Podczas, gdy Z. odkurzał mieszkanie, Gusia schowała się do żółtej miski, Sisi do wersalki, a Nusia stanęła w progu łazienki i wołała bardzo głośno o pomoc. Resztę odkurzania spędziła siedząc mi na stopach w kuchni. Chwilę później Gusia dołączyła do Sisi i nawet dzwonek do drzwi zwiastujący pana z Kącika Pupila (czyli pana ze smakołykami) nie zainteresował ich na tyle, by wersalkę opuściły. Nusia, znużona odkurzaniem, zasnęła na zasilaczu.

Wspomniany pan przyniósł nam różne dobre rzeczy – bardzo dziękuję:) Jest nam miło jeszcze bardziej, gdyż okazało się, iż Kącik Pupila zachęca do zaglądania na Kociokwik:) Nie ma to jak mieć Kotkę Modelkę;)

Teraz wszystkie trzy Kociaste wykonują toaletę wieczorną.

P.S. Nusia wyglądająca jak tortilla, to Nusia po kąpieli. Sisi przytrzymująca główkę Gusi to portret z nocnej walki. Sisi leży na klawiaturze w ramach zachęty do myziania. Reszta zdjęć nie wymaga komentarza:)

Komentarze

hersylia810 pisze…
Zdjęcie Nusi z łapką przecierającą oczko - mistrzostwo świata. Historyjki jak zwykle ciekawe :-)
kociokwik pisze…
Hersylio,
dziękuję:)
ewung pisze…
dokładnie - Nusia z łapką powala - rewelacja!
daria_nowak pisze…
Czy Nusia na tym zdjęciu zamawia 5 piw;)?
kociokwik pisze…
Dario,
myślę, że bardziej 5 gerberków o smaku kurczaka;)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...