Wczoraj wieczorem Ciri oznajmiła, że ona protestuje przeciwko temu, aby w naszym pokoju przebywały tylko koty, że ona też by sobie z nami poprzebywała, najchętniej pod moją kołdrą i w sytuacji kiedy to ona leży, a ja głaszczę. Uznaliśmy słuszność psiego apelu, zawołaliśmy Ciruchnę. Gusia zadziwiła się okrutnie. Wchodziła na kołdrę, zaglądała pod dziwne, ruszające się na kołdrze wybrzuszenie, a Ciri spokojnie przyjmowała moje głaski i resztę miała w nosie. Ale nie do końca... Gdy Z. wstał z fotela i podszedł do drzwi wkładając po drodze bluzę Ciri natychmiast wystawiła nos spod kołdry i wlepiła w niego spojrzenie mówiące – „Jeśli idziesz na dwór to chyba mnie zabierzesz, co?” Najśmieszniej wyglądała Gusia, która leżała w dokładnie takiej samej pozycji jak Ciri i patrzyła na Z. całkiem podobnie. Sisi rozterki kocio-psie przespała w koszyczku.
Gusia pod wpływem wspólnego z nami podróżowania zrobiła się bardzo rodzinna. No i zaczęła wydawać dźwięki inne niż warczenie. Chodzi za nami, co chwila dostojnym krokiem zbliża się, by się poczulić, nie burczy już ze złoszczona, gdy się ją bierze na ręce. I przekonała się do spania w koszyczku. W Sisulkowym koszyczku.
Sisi nadal nie pozwala, by mama ją głaskała. Odsuwa się, a gdy mama dalej głaszcze to syczy i pokazuje zęby. Wczoraj tylko podczas, gdy leżała i burczała z zamkniętymi ślepkami na mnie udało się mamie ją nieco pogłaskać i pozachwycać nad Sisulową jedwabistą sierścią.
Komentarze
Sisi od początku nie zgadzała się na głaski od Mamy.Przyczyn nie znamy...
Pozdrawiamy:)