Przejdź do głównej zawartości

Marsupialia





niedziela, 20 kwietnia 2008

Komentarze:

Gość: zuza, 77.223.195.65
2008/04/20 09:27:23
Zasada zajętości pudełek i toreb:przyniesiona do domu torba (pudełko)będzie zawierała kota w najbliższej możliwej nanosekundzie.
mbmm
2008/04/20 09:56:35
Gusia jeszcze nie odkryła tej zasady;) Ale Sisi, jak widać, wykorzystuje ją z upodobaniem:)))
Gość: Kocia Mama, ablf55.neoplus.adsl.tpnet.pl
2008/04/20 13:08:06
No to masz kota w worku:)
mbmm
2008/04/20 15:07:09
Kocia Mamo,
o tym aspekcie nie pomyślałam;)))
hersylia810
2008/04/20 17:08:39
Torby są kapitalnym schowkiem na koty, wtedy nawet szeleszczenie nie przeszkadza!
mbmm
2008/04/20 20:01:47
Hersylio,
żadne szlesty, papierowe ani foliowe, nie są w stanie zniechęcić kotki do zajęcia torby;)))
Gość: fringilla, 213-tar-10.acn.waw.pl
2008/04/20 20:45:07
ooo...widzę, że to popularna rozrywka nie tylko u mojej Mufy:)
mbmm
2008/04/20 21:21:38
fringilla,
okazuje się, że wszystkie kociaste to torbacze;)
millena4
2008/04/21 10:28:09
Wspaniałe koty dachowce , takie lubię najbardziej.
Moja sąsiadka zawsze krąży po ogrodach i nawołuje swojego Tośka.
Tosiek nie wraca do domu przez kilka dni , grzebie doły[ WC ] w ogrodach.
Naraził się przez to wielu sąsiadom.
mbmm
2008/04/21 10:53:22
Milleno,
ciekawe ilu sąsiadom naprawdę coś zniszczył, a ilu sie do tej opinii radośnie i złośliwie przyłącza. U moich rodziców na działkach działkowcy walczą z kotami. A moja mama zostawia kotkom coś dobrego. Od kilku lat nie ma na działce myszy, nornic ani żadnych takich.
chilu
2008/04/21 11:20:00
Cudne zdjecia :). Mój Miciek też z upodobaniem wchodzi do toreb.... żeby skorzystac z toalety....:))), dlatego pilnujemy zeby nigdzie nie lezały samotnie żadne reklamówki, itp.
millena4
2008/04/21 12:31:24
Ostatnio liczba kotów drastycznie zmalała, zaginęły bez wieści.
Dużo zginęło pod kołami samochodów . Dziennie przejeżdża przez ulicę tysiące samochodów. Dlatego do tej pory nie mam kotka , po prostu nie ma warunków .
Kot na smyczy ?
mbmm
2008/04/21 13:08:45
Millena,
też kiedyś myślałam, że nie mogę mieć żadnego zwierzaka, bo nie mam warunków;) Potem zmieniłam myślenie:)))
Chilu,
hm... nie wpadłabym na to, że można wykorzystać w ten sposób reklamówki;)))
chilu
2008/04/21 13:36:32
Mbmm, Ty może byś na to nie wpadła, ale co do kociego łebka szczeli to nigdy nie wiadomo :))). Ja mam teorię, że Micio dlatego załatwia sie do reklamówek, poniewaz kojarzą mu sie one własnie z kuwetą i tym, że usuwam jej zawartość własnie do nich. :)
Pozdrowionka dla dziewczynek :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...