Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Książka składa się z dwunastu rozdziałów, w których autorka uczy kobiety jak czerpać radość z wolnego czasu, jak zaaranżować przestrzeń wokół siebie, zorganizować atrakcyjne przyjęcie i jakie podać alkohole, gdy przyjmujemy gości. Nade wszystko Hillis stara się przekonać czytelniczki do tego, że są wartościowe i że od nich samych zależy, czy ich samotne życie minie na zadręczaniu siebie i znajomych, czy też czas samotności potraktują jako doskonałą sposobność do realizowania hobby, zawierania i podtrzymywania przyjaźni i, co najważniejsze, rozpieszczania siebie. Każdy z rozdziałów zakończony jest egzemplifikacją; autorka przedstawia sylwetki kilku kobiet, które doceniają siebie i swoje możliwości i takich, które nie nauczyły się rozumieć samych siebie i podążają przez życie przepełnione goryczą i poczuciem osamotnienia.
Marjorie Hilis pragnie uświadomić kobietom, że na ich obraz składają się otoczenie w jakim funkcjonują, przedmioty, stroje, makijaż, fryzura, sposób zachowania. Wydawać by się mogło, że są to truizmy, jednak autorka książki przedstawia swoje opinie w tak świeży i porywający sposób, że aż czuje się wewnętrzną konieczność uporządkowania swojego życia tak, by stanowiło ono realizację spójnej koncepcji własnego „ja".
Choć w prasie kobiecej można znaleźć mnóstwo porad jak dbać o siebie i swoje otoczenie, nie spotkałam się jeszcze nigdy z tak stanowczym tonem, jaki przybiera w swojej książce Marjorie Hillis. I co więcej jej stanowczość, w odróżnieniu od powielających się, łagodnych zaleceń jest skuteczna. Od razu obiecałam zrobienie generalnych porządków w szafach i rozstanie się z ulubioną sukienką domową, która mimo, że ulubiona, bo wygodna, do najbardziej eleganckich nie należy.
Gdy przeanalizowałam słowa autorki dotyczące tego, jak powiązane jest postrzeganie siebie i świata z ubiorem i wyglądem, uznałam konieczność codziennego, dyskretnego makijażu, prostszego trzymania pleców i dbałości o gustowne dodatki, o których to rzeczach wiedziałam, ale nie zawsze chciałam pamiętać.
Zdanie Marjorie Hillis na temat aranżowania wnętrza domu akceptuję w pełni. Nie ma chyba nic mniej wygodnego niż urządzenie mieszkania zgodnie z modą, a nie swoimi upodobaniami. Jednak, aby czuć się dobrze we własnych czterech ścianach trzeba wiedzieć, czego się oczekuje i co tak naprawdę lubimy.
Niezwykle istotne wydają mi się pytania jakie autorka kieruje do czytelniczek: „Kim jesteś?”„Jak się ze sobą czujesz?”. Gdy znajdziemy już na nie odpowiedź, warto rozważyć, czy jest ona dla nas satysfakcjonująca. I choć wydaje się, że to już najtrudniejsza praca jaką Marjorie Hillis proponuje wykonać czytelniczkom, autorka wskazuje kolejne umiejętności, które warto opanować .
Książka "działa" międzypokoleniowo - zachwyciła i moją Mamę, i mnie:)
Komentarze