Tego gorącego letniego popołudnia na lekcji geografii w Rosyjskim Carskim Gimnazjum Humanistycznym w Baku na Zakaukaziu stanowiliśmy niezwykle różnorodną grupę: trzydziestu muzułmanów, czterech Ormian, dwóch Polaków; trzech starowierców i jeden Rosjanin.
Na ducha Baku składała się jego różnorodność kulturowa, etniczna, wyznaniowa. Opowieść o Alim Chanie Szirwanszirze, Muzułmaninie, i Nino Kipiani, Gruzince, osadzona za Zakaukaziu ma szczególny wydźwięk, a czytelnik, niejako mimochodem, może szukać odpowiedzi na pytanie jakie swoim uczniom postawił nauczyciel gimnazjum – czy Baku należy do postępowej Europy czy zacofanej Azji i, co tak naprawdę, decyduje o przynależności kulturowej tego miasta.
Nastoletniemu Alemu niejasne położenie geograficzne Baku pozwalało patrzeć w najpiękniejsze oczy na świecie. Zakochany w chrześcijance obawiał się, że stare tradycyjne rodziny sprzeciwią się ich związkowi, a gdy jego obawy nie spełniły się, małżeństwo uczyniło go szczęśliwym. Ucieczka przed zemstą rodową skłoniła młodych, by zamieszkali w Dagestanie, a potem w Persji. O ile w skromnych, niemalże ubogich warunkach miłość Nino i Alego rozkwitała, to już pod czujnym okiem strażników islamskiej moralności Nino cierpiała, męczyła się i zaczynała darzyć nienawiścią złotą klatkę jaką stał się dla niej harem.
W powieści poznajemy zasady rządzące muzułmańską społecznością, poznajemy je w sposób delikatny, ale i stanowczy, nie są czytelnikowi narzucane, a ich istnienie jest przedstawione jako jedyne słuszne.
Zderzenie obyczajów Wschodu i Zachodu w osobach Alego i Nino prowadzi do kompromisu. Wybierają ten skrawek świata, który zdaje się należeć do obydwu kultur. Jednak droga do wzajemnego zrozumienia, poszanowania odrębności i różnych przekonań nie jest łatwa i nie każdy może ją przebyć. Im się udało – mieli siebie.
Świat drzew wprawia mnie w zakłopotanie, wasza wysokość. Jest przepełniony strachem, tajemnicą, duchami i demonami. Nie można patrzeć w dal. Jesteś zewsząd otoczony. To ciemność. W mroku drzew giną promienie słońca. W tym mroku wszystko jest nierealne. Nie, nie lubię drzew. Cienie lasów dręczą mnie, napawa smutkiem szelest liści. Lubię rzeczy proste, wiatr, piasek i kamienie. Pustynia jest zwyczajna jak pchnięcie mieczem. Las jest skomplikowany jak węzeł gordyjski.
Zachwyciła mnie ta książka. Zachwycił mnie nieco duszący zapach kadzideł unoszący się nad haremem w Persji, ciepło i wiatr pustyni, smak gruzińskiego wina, zapach siarki w łaźniach… i wiele, wiele innych rzeczy. Odebrałam tę książkę zmysłem powonienia i dotyku. Obraz miasta jaki wyłonił się z kart książki zestawiłam z Baku opisywanym przez Żeromskiego. Wolałabym odwiedzić Zakaukazie Kurbana Saida.
Komentarze
dziękuję:)
Ze mną to jest tak, że ja mam fioła na pukncie krajów, jak mówi mój TŻ, gdzie jest dużo kurzu. Czyli np. Czarnogóra, Serbia, Chorwacja, BiH oraz Albania. Poza tym marzy mi się Rosja i republiki postradzieckie. Każda literatura opisująca tamte regiony ma u mnie plus za tematykę:)
pozdrawiam:)