Przejdź do głównej zawartości

Ania Shirley



Oczekiwanie, że coś miłego się wydarzy, to niemal połowa przyjemności. (Ania Shirley)

W tym roku rusowłosa Ania z Zielonego Wzgórza obchodzi sto lat. Historia książek o Ani wygląda następująco.

Pisarka rozpoczęła pracę nad powieścią wiosną 1904 roku. Ukończyła ją już w październiku następnego roku, jednak książkę nie od razu udało się wydać. Lucy oferowała ją kolejno pięciu wydawcom, niestety, żaden z nich nie był zainteresowany. Czytelniczki mogłyby nigdy nie poznać rudowłosej Ani, gdyż zrezygnowana panna Montgomery schowała rękopis do starego pudła na kapelusze i zapomniała o nim. Dopiero po jakimś czasie, przy okazji wielkich porządków, znalazła zapomnianą powieść i postanowiła wprowadzić do niej kilka poprawek.

Na przełomie lat 1906 -1907 rękopis ponownie trafił do kilku wydawnictw. Kiedy jeden z wydawców zainteresował się książką, Lucy Maud Montgomery do końca nie wierzyła w sukces powieści. Uważała, że będzie to tylko kolejna powiastka dla dorastających dziewczynek.

Po tych wszystkich kłopotach Ania z Zielonego Wzgórza pojawiła się na rynku w czerwcu 1908 roku i ku wielkiemu zaskoczeniu autorki stała się bestsellerem. Już w połowie września pracowano nad czwartym wznowieniem książki, a pod koniec listopada wyszło jej szóste wydanie.

W ciągu trzech lat od ukazania się pierwszego wydania książki w Anglii sprzedano 9 tys. egzemplarzy, a w latach 1921 - 1933 ponad 100 tys. Gdyby Lucy Maud Montgomery dożyła naszych czasów, byłaby zapewne zdziwiona, że postać, którą stworzyła w 1908 roku, nadal rozczula i rozśmiesza czytelników.

Mimo tak wielkiego sukcesu pisarka nie czuła się szczęśliwa. Drażniło ją zamieszanie wokół jej osoby - zwłaszcza wzmianki dotyczące życia osobistego, ukazujące się w gazetach. Wielbiciele Ani pragnęli spotkać i poznać autorkę powieści o niej, domagali się nowych, dalszych przygód rudowłosej dziewczynki. Lucu Maud Montgomery jednak nie miała najmniejszej ochoty na pisanie następnych części książki. Uważała, że pierwszy tom posiada wiele niedociągnięć - szkolne sukcesy Ani są mało wiarygodne, zakończenie zbyt konwencjonalne. Pomimo to wkrótce powstała Ania z Avonlea, która opisuje kolejne dwa lata życia Ani Shirley - już jako nauczycielki. Powieść została ukończona w listopadzie 1908 roku, ale żeby nie stwarzać ,,konkurencji" dla pierwszego tomu, wydana została dopiero we wrześniu następnego roku. Pisarka najbardziej obawiała się tego, że jeżeli druga część będzie się tak dobrze sprzedawała jak pierwsza, to będzie musiała dalej opisywać przygody Ani i szybko się od niej nie uwolni.

Te obawy okazały się jak najbardziej uzasadnione - następny tom powieści również odniósł sukces. Ponadto autorka zorientowała się, że w umowie z wydawcą są nieścisłości, których przedtem nie zauważyła. Wydawca miał prawo domagać się następnej książki o Ani Shirley.

W 1915 roku pisarka ciężko pracowała nad Anią na uniwersytecie. Wymarzony dom Ani, opisujący pierwsze lata małżeństwa już dorosłej bohaterki, został opublikowany w 1917 roku. Pod koniec 1919 roku Lucy Maud Montgomery ukończyła powieść o dorastających dzieciach Ani, pt. Dolina Tęczy.

Następnie pisarka zaczęła tworzyć książkę o najmłodszej z córek swojej bohaterki. Rilla ze Złotego Brzegu miała zakończyć cykl powieści przygodowych. Jednak wydawca domagał się następnej części. W 1939 roku powstała Ania z Szumiących Topoli, w której zakochana panna Shirley pisze listy miłosne do Gilberta. W 1938 roku, po czterech miesiącach bardzo ciężkiej pracy, pojawiła się Ania ze Złotego Brzegu, opowiadająca o czasach, gdy dzieci Ani były jeszcze małe.

Komentarze

Brahdelt pisze…
Ciekawe, że nigdy nie wyszłam poza Anię z Zielonego Wzgórza. Nawet zaczęłam czytać kolejny tom, ale to już było nie to, losy dorosłej Ani mnie nie interesowały.
Monika Badowska pisze…
Ja przeczytałam cały cykl o Ani, o Emilce i "Błękitny zamek", który czas jakiś był moim faworytem:)
Inblanco pisze…
Anie przeczytałam w całości i to od początku do końca z zachwytem :) Emilka mi się zupełnie nie podobała ale "Błękitny zamek" to także mój ulubiony utwór Montgomery. Z przyjemnością przeczytałam go ponownie kilka lat temu i zupełnie się nie zestarzał (mimo, ze ja już tak...;)
Monika Badowska pisze…
Muszę chyba znów sięgnąć po "Błękitny zamek";) W domu czeka na mnie autobiografia Montgomery, czytania której już nie mogę się doczekać:)
Anonimowy pisze…
Cieszę się ,że mogłam przeczytać Anię i wszystkie jej części gdy byłam młodą dziewczyną:)póżniej czytałam wraz z moimi dorastającymi córkami i spojrzałam na Anię z punkyu dorosłej kobiety -matki i też się zauroczyłam ,dzięki Lucy Montgomery,z przyjemnością przeczytam biografię pisarki:)
Anonimowy pisze…
Oczywiście ,czytałam wszystkie części i nadal powracam , kiedy mi smutno. Emilka - mało interesująca ,to fakt.
"Błękitny zamek"- nie czytałam, a to niespodzianka.
Monika Badowska pisze…
Milleno,
zachęcam do "Błękitnego zakmu"... Narobiłyście mi smaku na powrót do "Ani...":)))
Anonimowy pisze…
A ja oczywiście czytałam "Błękitny zamek" i mam do niego szczególny sentyment, bo bohaterowie to Joanna i Edward, czyli tak jak ja i mój mąż. W ogóle książka wzruszająca...
A Anię uwielbiam. Czytałam wielokrotnie. Musiałabym spróbować jeszcze raz... w "innym" już wieku.
Pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...