Przyznaję – zafrapował mnie tytuł książki. Okładka też wyglądała interesująco. Skusiłam się i nie żałuję.
Powieść ma trzy wątki, które zbiegają się na farmie w Irlandii. Poznajemy Kita Stephensa, który po śmierci żony i dziecka wpada w ciąg alkoholowy i traci pracę. Poznajemy Abbey Corrigan, która wraz z mężem mieszka na Wyspach Sulivana i która odkrywa, że mąż wiedząc o jej niepłodności sypia z mieszkankami wyspy, ochoczo płodząc dzieci z nimi. Poznajemy Jospeha Corrigana i Josepha Feehana, siedemdziesięciokilkulatków, którzy produkują ser. Do dojenia zatrudniają ciężarne wegetarianki, które podczas pracy śpiewają piosenki z „Dźwięków muzyki”. Zarówno Kit jak i Abbey trafiają na farmę Corriego i Fee, co więcej trafiają tam jednego dnia, a starsi panowie są przekonani, że tę dwójkę połączyło przeznaczenie i że będą oni świetnymi serowarami.
Powieść jest optymistyczna i mądra. Czyta się ją łatwo, przyjemnie i z uśmiechem na twarzy. Doskonała na niedzielę:)
Komentarze
Jednak jak już co, to wolałabym ją wypożyczyć niż kupować.
Lubię nieraz poczytać tego typu książki ( sugerując się po twoim opisie o co w niej chodzi).
ja wypożyczyłam. Jak 99% książek tu opisywanych:)