Poranna wizyta Sisi w toalecie zakończyła się myciem pod kranem zabrudzonych części ciała. Gdy weszłam do pokoju Kocilka osuszała języczkiem brzuch i nożyny. Nagle zauważyłam, że na tychże osuszanych częściach jest błękitnawa, jakby sina. Delikatnie dotykałam chcąc sprawdzić czy to aby nie jakiś silny siniak, gdy nagle zauważyłam leżącą na podłodze papierową teczkę z podejrzanie rozmazanym atramentowym podpisem. Sisi usiadła mokrą pupą na atramencie.
Podczas popoludniowej krzątaniny w kuchni do miseczki Kocilki wrzuciłam makaron z bulionem. Cmoktanie słychać było w całym mieszkaniu. Gdy Sisi mrucząc wytoczyła się z kuchni i przywędrowała do mnie okazało się, że najwyraźniejszym dowodem tego, że kotce smakowało jest żółciutka sierść wokoło mordki i na szyjce.
Podczas popoludniowej krzątaniny w kuchni do miseczki Kocilki wrzuciłam makaron z bulionem. Cmoktanie słychać było w całym mieszkaniu. Gdy Sisi mrucząc wytoczyła się z kuchni i przywędrowała do mnie okazało się, że najwyraźniejszym dowodem tego, że kotce smakowało jest żółciutka sierść wokoło mordki i na szyjce.
środa, 13 września 2006
Komentarze