Sisulka dziś nad ranem poczuła potrzebę myziania się. Ocierała się o nas, dreptała, mruczała jak eskadra bombowców, aż w końcu sennie przewróciła się na poduszkę i zasnęła.
Gdy zadzwonił budzik chwilkę asystowała mi w łazience i przy kuchni, by po niedługim czasie powrócić do prób myziania uskutecznianych na klawiaturze. Oburzona brakiem mojej współochoty powędrowała na kaloryfer i odkryła przyjemnośc płynącą z wylegiwania się na ciepłych żeberkach. Usadowiła się na kokoszkę, przymrużyła ślepięta i mruczała ciuchutko.
Sisi, Kot Śpiący Całkiem Sporo, "zainfekowała" nas drzemkami. Przespaliśmy dziś, wszyscy troje, dwie i pół godziny. Cieplutko, ciuchutko, mruczący kłębek pośrodku... Czasami trzeba tak.
wtorek, 17 października 2006
Komentarze