Dziś rozprawię się z jedną z legend lub jednym z mitów (jak kto woli). Uważa się, iż koty przywiązują się do miejsca a nie do ludzi. Jeśli Sisi jest kotem, a wszelkie znaki wskazują, że jest, sobą całą zadaje kłam wsześniejszemu zdaniu.
Po pierwsze: Sisi przywiązuje się do ludzi. Kocilka wędruje za mną po całym mieszkaniu. Idziemy razem do łazienki, myjemy się, pierzemy, wieszamy pranie, sprzątamy. Razem jesteśmy w kuchni: gotujemy, pieczemy, myjemy naczynia. Razem chowamy się pod koc, gdy kaloryfery grzeją za słabo. Czasami nawet w nocy dzielimy poduszkę.
Po drugie:
Sisi równie dobrze czuje się na "gościnnych występach", jak i w domu. Po przyjeździe do celu podróży Sisi raźnym krokiem wędruje do kuwety a po chwili rozgląda się za miską. Wchodzi wszędzie, gdzie ma chęć, bawi się podobnie jak bawi się w domu.
I jeszcze jedno: wielokrotnie słyszałam, że koty nie znoszą podróżowania. Nasza Sisulka przejechała w ciągu 2,5 miesiąca 3600 km i nie zdarzyło się, żeby protestowała przeciwko wędrowaniu. Ma towarzystwo, miękką poduszkę, ciepło i usypiający dźwięk silnika.
Po pierwsze: Sisi przywiązuje się do ludzi. Kocilka wędruje za mną po całym mieszkaniu. Idziemy razem do łazienki, myjemy się, pierzemy, wieszamy pranie, sprzątamy. Razem jesteśmy w kuchni: gotujemy, pieczemy, myjemy naczynia. Razem chowamy się pod koc, gdy kaloryfery grzeją za słabo. Czasami nawet w nocy dzielimy poduszkę.
Po drugie:
Sisi równie dobrze czuje się na "gościnnych występach", jak i w domu. Po przyjeździe do celu podróży Sisi raźnym krokiem wędruje do kuwety a po chwili rozgląda się za miską. Wchodzi wszędzie, gdzie ma chęć, bawi się podobnie jak bawi się w domu.
I jeszcze jedno: wielokrotnie słyszałam, że koty nie znoszą podróżowania. Nasza Sisulka przejechała w ciągu 2,5 miesiąca 3600 km i nie zdarzyło się, żeby protestowała przeciwko wędrowaniu. Ma towarzystwo, miękką poduszkę, ciepło i usypiający dźwięk silnika.
poniedziałek, 13 listopada 2006
Komentarze