Przejdź do głównej zawartości

Lars Saabye Christensen. Herman.


Herman ma rodziców, dziadka, nie ma rodzeństwa, chodzi do szkoły i jest odludkiem. Jest chłopcem mądrym, czasami wręcz wygłaszającym sentencje. Pewnego dnia mama zabiera syna do lekarza, a ten po zrobieniu badań stwierdza, że Herman jest chory – włosy zaczną mu wypadać i może skończyć się to całkowitym wyłysieniem chłopca. Każdego ranka po obudzeniu Herman znajduje na poduszce kępki włosów. Chodzi w czapce, nosi ją w domu, w szkole, na podwórku. Rodzice kupują mu perukę.

Ciekawie przedstawiony jest w powieści stosunek społeczności ( w tym wypadku szkolnej, ale myślę, że dotyczy to ogółu) do osoby chorej. Herman staje się „niewidoczny”, później wszyscy okazują mu litość, jeszcze później – pod wpływem nakazu – zaczynają się nim interesować i chcą mu pomagać. Chłopiec bacznie obserwuje zachowania nauczycieli i uczniów i doskonale zdaje sobie sprawę z procesu jaki zachodzi w ich jego traktowaniu.

Podobała mi się bezpośredniość z jaką autor przedstawił nam Hermana i jego kłopot. Nie używa się tu górnolotnych słów, to co mówią bohaterowie jest zaskakujące swą precyzją, mądrością i prostotą. Całość wybrzmiewa poezją.

Myśli o liściu, który połknął, to było bardzo niezwykłe, dobrze się zastanowi, zanim znów zrobi coś podobnego. Potem słucha wiatru za oknem, który dziś wieczorem śpiewa jakąś dziwną melodię, krążąc wokół węgłów z podziurawionymi harmoniami i zatkanymi trąbkami. Ale Herman nigdy nie widział twarzy wiatru. Herman myśli ze współczuciem o czasie, który wszyscy chcą zmierzyć, a niekiedy zabić. Potem śni mu się wiele snów, których nie pamięta. Właściwie trochę ich żal.

Komentarze

Inblanco pisze…
"Herman" zrobił na mnie duże wrażenie. Bo "Jubel" jakiś dla mnie był bez wyrazu i nawet nie skończyłam książki. Choć jeszcze kiedyś po nią sięgnę. Z miłości do Hermana :)
A za "Półbrata" boję się zabrać. Stoi i stoi na tej półce... może przy jakimś kolejnym wyzwaniu ?
:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...