Herman ma rodziców, dziadka, nie ma rodzeństwa, chodzi do szkoły i jest odludkiem. Jest chłopcem mądrym, czasami wręcz wygłaszającym sentencje. Pewnego dnia mama zabiera syna do lekarza, a ten po zrobieniu badań stwierdza, że Herman jest chory – włosy zaczną mu wypadać i może skończyć się to całkowitym wyłysieniem chłopca. Każdego ranka po obudzeniu Herman znajduje na poduszce kępki włosów. Chodzi w czapce, nosi ją w domu, w szkole, na podwórku. Rodzice kupują mu perukę.
Ciekawie przedstawiony jest w powieści stosunek społeczności ( w tym wypadku szkolnej, ale myślę, że dotyczy to ogółu) do osoby chorej. Herman staje się „niewidoczny”, później wszyscy okazują mu litość, jeszcze później – pod wpływem nakazu – zaczynają się nim interesować i chcą mu pomagać. Chłopiec bacznie obserwuje zachowania nauczycieli i uczniów i doskonale zdaje sobie sprawę z procesu jaki zachodzi w ich jego traktowaniu.
Podobała mi się bezpośredniość z jaką autor przedstawił nam Hermana i jego kłopot. Nie używa się tu górnolotnych słów, to co mówią bohaterowie jest zaskakujące swą precyzją, mądrością i prostotą. Całość wybrzmiewa poezją.
Myśli o liściu, który połknął, to było bardzo niezwykłe, dobrze się zastanowi, zanim znów zrobi coś podobnego. Potem słucha wiatru za oknem, który dziś wieczorem śpiewa jakąś dziwną melodię, krążąc wokół węgłów z podziurawionymi harmoniami i zatkanymi trąbkami. Ale Herman nigdy nie widział twarzy wiatru. Herman myśli ze współczuciem o czasie, który wszyscy chcą zmierzyć, a niekiedy zabić. Potem śni mu się wiele snów, których nie pamięta. Właściwie trochę ich żal.
Ciekawie przedstawiony jest w powieści stosunek społeczności ( w tym wypadku szkolnej, ale myślę, że dotyczy to ogółu) do osoby chorej. Herman staje się „niewidoczny”, później wszyscy okazują mu litość, jeszcze później – pod wpływem nakazu – zaczynają się nim interesować i chcą mu pomagać. Chłopiec bacznie obserwuje zachowania nauczycieli i uczniów i doskonale zdaje sobie sprawę z procesu jaki zachodzi w ich jego traktowaniu.
Podobała mi się bezpośredniość z jaką autor przedstawił nam Hermana i jego kłopot. Nie używa się tu górnolotnych słów, to co mówią bohaterowie jest zaskakujące swą precyzją, mądrością i prostotą. Całość wybrzmiewa poezją.
Myśli o liściu, który połknął, to było bardzo niezwykłe, dobrze się zastanowi, zanim znów zrobi coś podobnego. Potem słucha wiatru za oknem, który dziś wieczorem śpiewa jakąś dziwną melodię, krążąc wokół węgłów z podziurawionymi harmoniami i zatkanymi trąbkami. Ale Herman nigdy nie widział twarzy wiatru. Herman myśli ze współczuciem o czasie, który wszyscy chcą zmierzyć, a niekiedy zabić. Potem śni mu się wiele snów, których nie pamięta. Właściwie trochę ich żal.
Komentarze
A za "Półbrata" boję się zabrać. Stoi i stoi na tej półce... może przy jakimś kolejnym wyzwaniu ?
:)