Zanim w naszym domu pojawiła się Sisi zakupiłam w sklepie zoologicznym kilka polecanych przez panią zabawek. Myszkę, piłeczkę gumową z wypustkami i nieco większą piłeczkę z dzwonkiem w środku.
Wystraszony zmianą miejsca do życia Kocilek nie wykazywał zainteresowania żadną z nich, co więcej uciekał przed nimi przerażony.
Po kilku dniach odwiedzili nas goście, a wraz z nimi przywędrowały zabawki. Teletubiś, dwie grzechotki, mięciutka, dość duża piłka w ładnych kolorach.
Sisi idei grzechotek nie pojmuje, z Teletubisiem śpi, a piłka stała się ulubioną zabawką. Można na nią zapolować, skoczyć, przeturlać się na niej, można pchnąć łapą, objąć, podnieść - cudo w sam raz dla kotka.
Myszka czekała grzecznie w kartoniku Sisi na odkrycie. Odkryta okazała się bodaj jeszcze większym cudem niż piłka. Szczególnie miło jest się bawić się nią na terakocie, szkoda tylko, że przedpokój jest tak krótki. Kocilka odgryzła jej już ogon.
Zabawki uwielbiane przez Kociulkę a zazwyczaj nie ujmowane w kategorii zabawek, to butelka plastikowa z resztkami wody, kasztan, wszelkie wiązania teczek papierowych, których u nas mnóstwo, a także wszelkie papiery i książki, których jest u nas jeszcze więcej niż papierowych teczek.
środa, 13 września 2006
Komentarze