Przejdź do głównej zawartości

Kasztan i inne zabawki



Zanim w naszym domu pojawiła się Sisi zakupiłam w sklepie zoologicznym kilka polecanych przez panią zabawek. Myszkę, piłeczkę gumową z wypustkami i nieco większą piłeczkę z dzwonkiem w środku.
Wystraszony zmianą miejsca do życia Kocilek nie wykazywał zainteresowania żadną z nich, co więcej uciekał przed nimi przerażony.

Po kilku dniach odwiedzili nas goście, a wraz z nimi przywędrowały zabawki. Teletubiś, dwie grzechotki, mięciutka, dość duża piłka w ładnych kolorach.

Sisi idei grzechotek nie pojmuje, z Teletubisiem śpi, a piłka stała się ulubioną zabawką. Można na nią zapolować, skoczyć, przeturlać się na niej, można pchnąć łapą, objąć, podnieść - cudo w sam raz dla kotka.

Myszka czekała grzecznie w kartoniku Sisi na odkrycie. Odkryta okazała się bodaj jeszcze większym cudem niż piłka. Szczególnie miło jest się bawić się nią na terakocie, szkoda tylko, że przedpokój jest tak krótki. Kocilka odgryzła jej już ogon.

Zabawki uwielbiane przez Kociulkę a zazwyczaj nie ujmowane w kategorii zabawek, to butelka plastikowa z resztkami wody, kasztan, wszelkie wiązania teczek papierowych, których u nas mnóstwo, a także wszelkie papiery i książki, których jest u nas jeszcze więcej niż papierowych teczek.

środa, 13 września 2006

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...