Dziś na obiad omlet. Również na nasz ludzki obiad. Dobra jest marchewka. Ale tylko ta wyciągnięta z ludzkiej zupy, z solą i tłuszczem. Ta ugotowana specjalnie bez soli, na samej wodzie - nie jest dobra. Pyszny jest jogurt naturalny. On jest najpyszniejszy. Ser żółty i pleśniowy jest rarytasem. Z owoców Kocilka lubi banany (świeże i suszone). Jabłka podgryza jednym zębem, niechętnie raczej. Fasolę jasia nasz Kocik lubi. Lubi też kurczaka; aż tańczy z radości podczas jedzenia.
Po jedzeniu Kocilka wytacza się z kuchni. Idzie powoli, majestatycznie, usiłując zachować równowagę zaburzona przez powiększony brzuch. Siada na środku pokoju, pucuje się i pomrukując z zadowolenia zmierza w stronę swojego wysciałanego materacykiem dziecięcym kartonika. Ma tam teletubisia podarowanego przez dziecko koleżanki (ludzkiej, nie kociej, koleżanki), smycz od kluczy i mały błękitny ręcznik, do którego lubi się przytulać.
P.S. Instrukcja jedzenia biszkopta: trzeba zwinąć się w kuleczkę, zamknąć oczy ze szczęścia i wówczas można zachłannie smakować cała sobą ciastko.
poniedziałek, 11 września 2006
Komentarze