Przejdź do głównej zawartości

I znów przed podróżą

Jedziemy dziś do Warszawy. Sisi jeszcze o tym nie wie, więc biega beztrosko od zlewu do wanny, bo wszędzie tam leci woda, a Sisi lubi jak leci woda. Przychodzi potem do mnie z mokrymi łapkami, szyją, łepetynką i oczywiście ogonem;)
W Warszawie oprócz różnych różności wydarzy się jedno, zdaje się kluczowe, a będzie nim spotkanie z zaprzyjaźnionym weterynarzem. Ciekawe czy Sisi dostrzeże jego obecność podczas szaleńczych zabaw z Lulu.
Teraz Sisi zmęczona bieganiem wskoczyła mi na kolana, wystawiła brzuch do góry i dopomina się o pieszczoty. Oj, ugryzła mnie w nos, a wczoraj cieszyłam się, że już tego nie robi (może za głośno się cieszyłam?) To, że powinnam się pakować przed podróżą nie przemawia do Sisulka. Trzeba głaskać i już!

piątek, 01 grudnia 2006

Komentarze:

daria_nowak
2006/12/01 19:49:21
Też ja ugryź. Metoda skutkuje. We wstępnej fazie wywołuje oburzenie u kota. W następnej niesmak. W ostatniej - kotu głupie myśli do głowy nie przychodzą:)
mbmm
2006/12/02 21:44:57
Ale ona ma taki mały nos... jak mam ją ugryźć?
daria_nowak
2006/12/02 21:56:39
Po pierwsze z zaskoczenia, a po drugie - gryź, gdzie trafisz:)!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...