To opowieść w dużej mierze dziejąca się podczas podróży i odkrywania nowych obszarów. Poznajemy historię Honorię i Arthura, którzy poznają się podczas podróży, śledzimy losy ich dzieci opuszczających po śmierci rodziców Australię i płynących do Anglii, podążamy wraz z Lucy do Indii i wracamy z nią i jej małą córeczką na Wyspy Brytyjskie.
Akcja powieści toczy się leniwie… Wydarzenia tragiczne (choćby śmierć rodziców) otoczone są uspokajającym kokonem. Świat faluje, przenikany jest światłem i zatrzymywany w kadrze aparatu. Czas upływa, ale niezauważalnie i tylko kolejne śmierci uświadamiają nam, że minęło już wiele lat.
Chihiro napisała, że książka jest za ładna. Moim zdaniem jest zbyt monotonna i zrównoważona. Obrazy utrwalane przez Lucy, fotografie zrobione, ale i fotografie nie zrobione zatrzymują czas, grę świateł, ale nie mają mocy zatrzymać myśli i uczuć. I chyba właśnie tego typu ekspresyjności brakuje w powieści Gail Jones.
Akcja powieści toczy się leniwie… Wydarzenia tragiczne (choćby śmierć rodziców) otoczone są uspokajającym kokonem. Świat faluje, przenikany jest światłem i zatrzymywany w kadrze aparatu. Czas upływa, ale niezauważalnie i tylko kolejne śmierci uświadamiają nam, że minęło już wiele lat.
Chihiro napisała, że książka jest za ładna. Moim zdaniem jest zbyt monotonna i zrównoważona. Obrazy utrwalane przez Lucy, fotografie zrobione, ale i fotografie nie zrobione zatrzymują czas, grę świateł, ale nie mają mocy zatrzymać myśli i uczuć. I chyba właśnie tego typu ekspresyjności brakuje w powieści Gail Jones.
Komentarze