Sięgnęłam po tę książkę zaintrygowana recenzją, w kórej przeciwstawiano "Opowieści z Narnii" "Mrocznym materiom", których pierwszą częścią jest "Zorza północna".
Bohaterką powieści jest Lyra, dziewczynka mieszkająca w Kolegium Jordana w Oxfordzie. Ona i jej dajmon (dusza mogąca przybierać kształt zwierzęcia) żyją tam już od wielu lat przeświadczeni, że rodzice dziewczynki nie żyją, a jej wuj - naukowiec - nie mogąc sam zajmować się małym dzieckiem oddał je pod opiekę Uczonym. Pewnego dnia wuj pojawia się, prezentuje kilka zdjęć Rektorowi i jego współpracownikom i odjeżdża na Północ. Zdjęcia niepokoją uczonych. Zaczynają ginąć dzieci. Znikają, a plotki twierdzą, że porywająje naukowcy, by przeprowadzać na nich eksperymenty. Lyra, której przeznaczeniem jest uratować świat, wyrusza w daleką podróż. Razem z Cyganami wędruje na Północ, by ratować porwane dzieci.
Mamy tu czarownice, niedźwiedzie, Turków, Samojedów. Mamy latający balon, aletheiomert, maszynę rozdzielającą ludzi i dajmony. I rodziców, którzy nie mają uczuć rodzicielskich, którzy owładnięci marzeniem (o czym nie udało mi sie pojąć) zabijają dzieci.
- Oni nigdy na to nie pozwolą... - powiedziała matka.
- Nie pozwolą? - obruszył się ojciec. - Nie jesteśmy dziećmi, nie potrzebujemy niczyjego pozwolenia. Sprawiłem, że każdy, kto zechce może przejść.
- Zakażą tego! Zaplombują przejście i ekspokunikują każdego, kto spróbuje się tam dostać!
- Zbyt wielu ludzi zapragnie tam przejść. Nie będą w stanie przeszkodzić wszystkim. To będzie oznaczało koniec Kościoła (...), koniec tych stuleci ciemnoty!
Długo się zaczynała akcja... Miałam wrażenie, że czekam i czekam, a nic się nie dzieje... Mnie nie porywa, ale są i tacy, których zachwyca.
Bohaterką powieści jest Lyra, dziewczynka mieszkająca w Kolegium Jordana w Oxfordzie. Ona i jej dajmon (dusza mogąca przybierać kształt zwierzęcia) żyją tam już od wielu lat przeświadczeni, że rodzice dziewczynki nie żyją, a jej wuj - naukowiec - nie mogąc sam zajmować się małym dzieckiem oddał je pod opiekę Uczonym. Pewnego dnia wuj pojawia się, prezentuje kilka zdjęć Rektorowi i jego współpracownikom i odjeżdża na Północ. Zdjęcia niepokoją uczonych. Zaczynają ginąć dzieci. Znikają, a plotki twierdzą, że porywająje naukowcy, by przeprowadzać na nich eksperymenty. Lyra, której przeznaczeniem jest uratować świat, wyrusza w daleką podróż. Razem z Cyganami wędruje na Północ, by ratować porwane dzieci.
Mamy tu czarownice, niedźwiedzie, Turków, Samojedów. Mamy latający balon, aletheiomert, maszynę rozdzielającą ludzi i dajmony. I rodziców, którzy nie mają uczuć rodzicielskich, którzy owładnięci marzeniem (o czym nie udało mi sie pojąć) zabijają dzieci.
- Oni nigdy na to nie pozwolą... - powiedziała matka.
- Nie pozwolą? - obruszył się ojciec. - Nie jesteśmy dziećmi, nie potrzebujemy niczyjego pozwolenia. Sprawiłem, że każdy, kto zechce może przejść.
- Zakażą tego! Zaplombują przejście i ekspokunikują każdego, kto spróbuje się tam dostać!
- Zbyt wielu ludzi zapragnie tam przejść. Nie będą w stanie przeszkodzić wszystkim. To będzie oznaczało koniec Kościoła (...), koniec tych stuleci ciemnoty!
Długo się zaczynała akcja... Miałam wrażenie, że czekam i czekam, a nic się nie dzieje... Mnie nie porywa, ale są i tacy, których zachwyca.
Komentarze