Zatrzymałam się koło sklepu, gdzie zaparkowane były dwa widoczne na zdjęciu psy. Ten mniejszy kulił się ze strachu przed większym, większy nie zwracał na małego uwagi, bo wpatrzony był w wejście do Biedronki. Zrobiłam zdjęcie, a gdy odchodziłam koło dużego psa pojawiła się dziweczynka, która po obrzuceniu mnie niechętnym spojrzeniem zabrała psa.
Wchodziłam do sklepu. W przedsionku czekając na panią/pana siedział jamnik z łapką zaplątaną w smycz. Odplątałam, zostałam polizana w pomocną dłoń, a człowiek stojący w kolejce do kasy spojrzał na mnie zaniepokojony.
Rozmawiałam z panią z naszego kiosku. Pani z 6 piętra ktoś ukradł koteczkę. Panu z 14 - psa. Zastanawiam się kto i po co? Żeby sprzedać? Dla siebie? Żeby zrobić na złość nielubianym sąsiadom? Czy z głupoty? Nie rozumiem...
Wchodziłam do sklepu. W przedsionku czekając na panią/pana siedział jamnik z łapką zaplątaną w smycz. Odplątałam, zostałam polizana w pomocną dłoń, a człowiek stojący w kolejce do kasy spojrzał na mnie zaniepokojony.
Rozmawiałam z panią z naszego kiosku. Pani z 6 piętra ktoś ukradł koteczkę. Panu z 14 - psa. Zastanawiam się kto i po co? Żeby sprzedać? Dla siebie? Żeby zrobić na złość nielubianym sąsiadom? Czy z głupoty? Nie rozumiem...
Komentarze