To pierwszy tom rozpoczynający serię książek o Mma Ramotswe. Jestem zachwycona:)
Poniżej kilka cytatów:
Mma Ramotswe była dobrym detektywem i dobrą kobietą. Dobrą kobietą w dobrym kraju, można powiedzieć. Kochała swoją ojczyznę, Botswanę, kraj cichy i spokojny, i kochała Afrykę, ze wszystkimi nieszczęściami, jakie na nią spadały. Nie wstydzę się tego, że nazywają mnie afrykańską patriotką, mówiła Mma Ramotswe. Kocham wszystkich ludzi, których Bóg stworzył, ale najlepiej umiem kochać tych, którzy mieszkają tutaj. To jest moja rodzina, moi bracia i siostry.
Ale po co miałbym jechać do Zululandu? Dlaczego miałbym chcieć czegoś innego, niż mieszkać w Botswanie i ożenić się z krajanką? Powiedziałem mu, że Zululand z jego opowieści wygląda ciekawie, ale każdy człowiek ma w sercu mapę swojej ojczyzny i że serce nigdy mu nie pozwoli zapomnieć o tej mapie.
Bóg był tutaj wcześniej od misjonarzy. Nazywaliśmy Go wtedy inaczej i nie mieszkał u Żydów. Mieszkał u nas, w Afryce, w kamieniach, w niebie, wszędzie tam, gdzie lubił być. Po śmierci szło się gdzie indziej, Bóg też tam miał być, ale człowiek wiedział, że za bardzo się do Niego nie zbliży. Ale czemu miałby tego pragnąć?
Jakie to musi być okropne: być mężczyzną mieć tylko seks w głowie, bo tak podobno jest z mężczyznami. W którymś z kolorowych czasopism przeczytała, ze przeciętny mężczyzna myśli o seksie ponad 60 razy dziennie! (…) Czy lekarze myślą o tym, kiedy mierzą pacjentce tętno? Czy prawnicy o tym myślą, kiedy siedzą za biurkiem i knują? Czy piloci o tym myślą, sterując samolotem? Po prostu nie chce się w to wierzyć.
Doktor Maketsi chciał szybko zmienić temat, obawiał się bowiem, że mma Ramotswe spyta go o jego umiejętności kulinarne, a wolałby uniknąć powtórki z rozmowy odbytej z pewną młodą kobietą, która przez rok mieszkała w Stanach Zjednoczonych. Nie zważając na różnicę wieku, wygłosiła prowokacyjną uwagę: „Skoro pan je, to musi pan też gotować. Prosta sprawa”. Ta amerykańska ideologia być może jest teoretycznie słuszna, ale czy uczyniła z Amerykanów szczęśliwy naród? Muszą chyba być jakie granice postępu, tych rozregulowujących stosunki społeczne zmian? Słyszał niedawno, że niektóre żony zmuszają swoich mężów do zmieniania dzieciom pieluch. Zadrżał na samą myśl o tym. Afryka nie zaszła jeszcze tak daleko.
Poniżej kilka cytatów:
Mma Ramotswe była dobrym detektywem i dobrą kobietą. Dobrą kobietą w dobrym kraju, można powiedzieć. Kochała swoją ojczyznę, Botswanę, kraj cichy i spokojny, i kochała Afrykę, ze wszystkimi nieszczęściami, jakie na nią spadały. Nie wstydzę się tego, że nazywają mnie afrykańską patriotką, mówiła Mma Ramotswe. Kocham wszystkich ludzi, których Bóg stworzył, ale najlepiej umiem kochać tych, którzy mieszkają tutaj. To jest moja rodzina, moi bracia i siostry.
Ale po co miałbym jechać do Zululandu? Dlaczego miałbym chcieć czegoś innego, niż mieszkać w Botswanie i ożenić się z krajanką? Powiedziałem mu, że Zululand z jego opowieści wygląda ciekawie, ale każdy człowiek ma w sercu mapę swojej ojczyzny i że serce nigdy mu nie pozwoli zapomnieć o tej mapie.
Bóg był tutaj wcześniej od misjonarzy. Nazywaliśmy Go wtedy inaczej i nie mieszkał u Żydów. Mieszkał u nas, w Afryce, w kamieniach, w niebie, wszędzie tam, gdzie lubił być. Po śmierci szło się gdzie indziej, Bóg też tam miał być, ale człowiek wiedział, że za bardzo się do Niego nie zbliży. Ale czemu miałby tego pragnąć?
Jakie to musi być okropne: być mężczyzną mieć tylko seks w głowie, bo tak podobno jest z mężczyznami. W którymś z kolorowych czasopism przeczytała, ze przeciętny mężczyzna myśli o seksie ponad 60 razy dziennie! (…) Czy lekarze myślą o tym, kiedy mierzą pacjentce tętno? Czy prawnicy o tym myślą, kiedy siedzą za biurkiem i knują? Czy piloci o tym myślą, sterując samolotem? Po prostu nie chce się w to wierzyć.
Doktor Maketsi chciał szybko zmienić temat, obawiał się bowiem, że mma Ramotswe spyta go o jego umiejętności kulinarne, a wolałby uniknąć powtórki z rozmowy odbytej z pewną młodą kobietą, która przez rok mieszkała w Stanach Zjednoczonych. Nie zważając na różnicę wieku, wygłosiła prowokacyjną uwagę: „Skoro pan je, to musi pan też gotować. Prosta sprawa”. Ta amerykańska ideologia być może jest teoretycznie słuszna, ale czy uczyniła z Amerykanów szczęśliwy naród? Muszą chyba być jakie granice postępu, tych rozregulowujących stosunki społeczne zmian? Słyszał niedawno, że niektóre żony zmuszają swoich mężów do zmieniania dzieciom pieluch. Zadrżał na samą myśl o tym. Afryka nie zaszła jeszcze tak daleko.
Komentarze