Miałam wczoraj okazję uczestniczyć w spotkaniu z Andrzejem Pilipuikiem, którego wyobraźnię lubię i co za tym idzie, którego książki czytuję. Po spotkaniu doszłam do wniosku, że nie zawsze warto spotykać się z tymi, których książki czytamy.
To, co i jak mówił Pilipiuk, nie nie przypadło mi do gustu. Zaczął od krytyki Sapkowskiego, później wymienił nazwisko Dukaja - oczywiście też w niepochlebnym kontekście - a za czas jakiś kolejnego autora, którego nie lubi mówiąc o nim z przekąsem "ale on wydał dopiero jedną książkę, daleko ma do dogonienia mnie".
Autor mówi rozwlekle, malo interesująco, a na domiar wszystkiego ma dość wysoki głos i niezbyt zachęcającą aparycję.
Po 40 minutach spektaklu, w którym Pilipiuk próbował zniechęcić do siebie słuchaczy, a sytuację ratował promiennie uśmiechnięty Jakub Ćwiek, zrezygnowałam ze spotkania. Nie lubię gdy traktuje się mnie jak idiotkę, szczególnie jeśli czyni się to na spotkaniu, na które z ochotą poszłam.
Komentarze