Akcja powieści rozgrywa się w Warszawie w czasie rządów Marszałka Piłsudskiego. Jest policjant i trudna do rozwiklania sprawa - seria samobójstw popełnianych przez młode kobiety. Śledztwo ujawnia, że wszystkie samobójczynie przed śmiercią stały się szczególnie pobożne. Policja szuka fałszywego księdza.
Rozumiem, że autor, by uwiarygodnić tło powieści, zaprosił na karty swojej książki literatów z Ziemiańskiej i wojskowych z Wieniawą-Długoszewskim na czele. Ale jakoś tak w trakcie czytania miałam wrażenie, że sprawa śledcza zeszła na dalszy plan. Pojedynek komisarza z bandziorem mający pokazać, kto choć na chwilę przejmie władzę nad Warszawą, tajemniczy Tata Marceli, z rozkazu którego porwano rzeczonego komisarza Jerzego Drwęckiego. Taaa.... zdecydowanie bardziej odczuwałam zainteresowanie dwudziestoleciem międzywojennym niż aferą kryminalną. A nie jestem przekonana, że autorowi dającemu swej powieści podtytuł "Powieść kryminalna retro" właśnie o to chodziło.
I jeszcze jedno. Na okładce umieszczono zdjęcie/obraz Pałacu Staszica. W stopce wydawniczej jest informacja - projekt okladki Iwona Jabłońska. Ten sam obraz (pełniejszy) znalazłam w wiki. To kto z kogo skopiował bez podania źródła?
Tymczasem Boy-Żeleński kontunuował swój zapalczywy wykład.
- Jeszcze do tego dojdzie, że panowie prałaci znajdą sposób, aby i was obłożyć podatkiem - powiedział w pewnej chwili do Tuwima.
- Niech mnie pocałują w moją żydowską dupę - odparł z prostotą poeta.
- A tak detalicznie, Juluś, która połówka jest u ciebie bardziej starozakonna? - zainteresował się Fiszer.
- Ba, gdybym to ja wiedział! - Tuwim podrapał się w głowę. - Niby przedziałek jest, a rozeznać się trudno.
Komentarze