Brakuje mi w tej książce ognia jaki widać w innych rozprawach pani Fallaci. To mnie trochę zniechęciło. Choć opowieść przejmująca. Owszem, jesteśmy dość dziwną parą, ja z Tobą. Wszystko w tobie zależy ode mnie i wszystko we mnie zależy od ciebie: jeśli ty zachorujesz, to i ja zachoruję, jeśli ja umrę, umrzesz i ty. A jednak ja nie mogę porozumieć się z tobą, ani ty nie możesz porozumieć się ze mną. Przy twojej, zdawałoby się nieograniczonej wiedzy, nie znasz nawet mojej twarzy ani mojego wieku, ani języka, jakim przemawiam. Nie wiesz, skąd pochodzę, gdzie się znajduję, co robię. Gdybyś chciało mnie sobie wyobrazić, nie miałobyś żadnych danych, żeby odgadnąć czy jestem biała, czy czarna, młoda czy stara, wysoka czy niska. A ja sama wciąż się zastanawiam, czy jesteś już kimś, czy jeszcze nie. Nigdy dwoje obcych, związanych tym samym losem, nie było bardziej obcymi sobie. Nigdy dwoje nieznajomych, złączonych tym samym ciałem, nie znało się mniej, nie było tak dalekimi od siebie.