Widząc reklamy wyprzedażowe sklepów z ciuchami pomyślałam "Szkoda, że księgarnie nie robią przecen", a dwa dni później w czasie spaceru zauważyłam na witrynie sklepu firmowego KDC napis "50%". Rzuciłam pobieżnie okiem na stosy książek, zabrałam katalog (łudząc się, że promocyjne ceny są też w katalogu) i powędrowałam do domu. Oferty "50%" nie ma w katalogu. Nie ma też jej na stronie. W sklepie zauważyłam jedynie, że Sapkowskiego można kupić po ok.15 zł za tom. Chyba znów się tam wybiorę - poprzyglądam się dokładniej.
Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...
Komentarze