Lubię pisanie Marka Krajewskiego. Lubię mroczny Breslau z jego powieści i Mocka. Przestałam już zwracać uwagę na to, co w powieściach może odstręczać najbardziej, czyli brud, wszelkie wydzieliny, smród i najstraszniejsze ludzkie instynkty.
Nie pamiętam czy w poprzednich powieściach też było tak dużo wtrętów łacińskich. Tu było ich sporo i współtworzyły interesujący klimat powieści.
Tytułową dżumą jest to, co w powieściach Krajewskiego jest bohaterem - społeczność wyrzutków. Pojawiają się ci, którzy chcą zostać uzdrowicielami miasta, chcą wyplenić dżumę.
Nie pamiętam czy w poprzednich powieściach też było tak dużo wtrętów łacińskich. Tu było ich sporo i współtworzyły interesujący klimat powieści.
Tytułową dżumą jest to, co w powieściach Krajewskiego jest bohaterem - społeczność wyrzutków. Pojawiają się ci, którzy chcą zostać uzdrowicielami miasta, chcą wyplenić dżumę.
Komentarze