Pierwsze kilka stron zadziałało na mnie odstręczająco. Skazana jednak byłam na długie oczekiwanie w miejscu, gdzie poza moją książką nie było nic innego do czytania (no, jakiś pan czytał Gottland, ale wyrwanie mu książki byłoby aktem nie tyle desperacji, co utraty rozumu), więc postanowiłam dać szansę sobie i powieści. Nie żałuję tej decyzji.
Towarzyszymy w głównemu bohaterowi całe jego życie, patrzymy jak Arnau Estanyol przychodzi na świat, dorasta między uliczkami Barcelony, jak staje się mężczyzną. W tle doświadczeń Arnaua powstaje katedra. Zbudowana dzięki cięzkiej pracy ludzi kochających Madonnę. Madonnę od Morza.
Mam w sobie mnóstwo wrażeń, bo i książka obszerna (około 700 stron), i przedstawieni ludzie, prości, religijni, pracowici dają do myślenia.
Towarzyszymy w głównemu bohaterowi całe jego życie, patrzymy jak Arnau Estanyol przychodzi na świat, dorasta między uliczkami Barcelony, jak staje się mężczyzną. W tle doświadczeń Arnaua powstaje katedra. Zbudowana dzięki cięzkiej pracy ludzi kochających Madonnę. Madonnę od Morza.
Mam w sobie mnóstwo wrażeń, bo i książka obszerna (około 700 stron), i przedstawieni ludzie, prości, religijni, pracowici dają do myślenia.
Komentarze
A potem posypała się lawina nieprzychylnych recenzji. Wczoraj za to trafiłam na stronę Sedeńki, który wychwala "Katedrę...".
A dzisiaj i Ty zachęcasz.
Czuję się bardzo zachęcona:)
Pzdr
Czekam na Twoje wrażenia.