Przejdź do głównej zawartości

Literatura angielska z półki bibliotecznej

Parę dni temu pisałam o literaturze angielskiej posiłkując się, dla uporządkowania myśli, listą z wiki. Czułam niedosyt, więc dziś uzbrojona w notes i pióro powędrowałam do biblioteki.

O książce Moniki Ali pisałam, bo to książka wyzwaniowa. Nic więcej tej autorki nie znalazłam.
Kolejny na półce, znany mi z czytania, to Beckett. Simon Beckett. Napisał "Chemię śmierci" i "Zapisane w kościach". To pierwsze szalenie przejmujące, to drugie nieco wydumane.

Kiedyś sięgnęłam po "Ćpuna" (nie podobał mi się) i po "Jak stalam się suką" Burgessa, ale nie umiem zachwycić się jego pisaniem. Za to "Król szczurów" zrobił na mnie kolosalne wrażenie, podobnie jak książki F. Clifforda. Zapomniałam poprzednio o twórcy Sherlocka Holmesa, którego (twórcę i bohatera) odkryłam dość późno, ale od razu obdarzyłam serdecznością. Miłość natomiast ofiarowałam książkom Geralda Durella i jego wszystkim zwierzakom.

Nikolasa Evansa przeczytałam tylko "Zaklinacza koni" i być może sięgnę jeszcze po coś. Oczywiście przeczytałam Helen Fielding. Kiedyś wzięłam z półki książkę Roberta Goddarta i czytałam aż skończyłam. I tak jeszcze kilka. Latem czytałam kolejną jego powieść i ledwie dokończyłam, nudna była i rozwlekła. Albo mnie gust się zmienił, albo Goddard utracił zdolnośc pisania. Przeczytałam dwie ksiązki Caroline Graham, która pisze o morderstwach w Midsomer. I nie podobało mi się. Nie porównywałam z serialem, kiedyś to zrobię. "Dziwny przypadek psa nocna porą" jest dziwną książką. Przejmującą jednocześnie i wartą tego, by po nią sięgnąć.

Klasyka angielskiej powieści sensacyjnej to dla mnie P.D. James. Mimo nieangielsko brzmiąco nazwiska twórczośc Hari Kunzuru stoi na półce z literaturą angielską; jego "Impresjonista" podobał mi się o wiele bardziej niż "Transmisja". John le Carre pisze interesująco, lecz jednocześnie obezwładniająco sucho. Nie zdzierżyłam zbyt wiele takiej lektury. Mastertona czytałam jedną książkę, ot, tak na próbę. Nie przypadł mi do gustu. "Ulicę marzycieli" Willsona przeczytałam podobnie jak inne wydane w Polsce powieści tego autora; czytałam z przyjemnością. Ianowi Rankinowi nie dałam rady. Listę niech zamknie "Trzynasta opowieść" pani Setterfield i Oskar Wilde z "Dorianem Grayem". O "Trzynastej..." pisałam na blogu, a o "Dorianie...", cóż - wielkie dzieło zamknięte w niepozornej książeczce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...