Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę
Ależ to jest mądra książka. I to taka, którą poza dziećmi powinni przeczytać także rodzice. Może da im do myślenia? Waldek mieszka z mamą. Życiowo zajmuje się chodzeniem do szkoły i marzeniami o zwycięstwie w mistrzostwach e-sportu. Trenuje, a jakże, ale też uczestniczy w lekcjach. Szczególnie niechętnie w lekcjach wychowania fizycznego, bo osiadły tryb uprawiany codziennie przydał mu zbędnych kilogramów, a rozkochana w nim mama nie dostrzegła, że syn je za dużo, niezdrowo i wcale się nie rusza. Mama... a to już zupełnie ciekawa sprawa. Przygotowuje synowi ubrania do szkoły, podaje posiłki, zmywa po tychże, sprząta i wozi syneczka w foteliku dla dziecka, choć dziecko już dawno się w nim nie mieści. A, no i nie zgadza się na to, by syn samodzielnie docierał na lekcje. Zataja też przed nim ważne informacje na temat swojego zdrowia wmawiając mu, że jej nieobecność to jedynie rutynowe badania. No i ciotka. Osoba nietuzinkowa, zdecydowanie stanowiąca ilustrację powiedzenia, że wiek to tylko